POLICJANCI REANIMOWALI MĘŻCZYZNĘ, KTÓRY NAGLE ZASŁABŁ
W ciągu dwóch dni patrol z Posterunku Policji w Sułkowicach dwukrotnie udzielał pomocy poszkodowanym. Natychmiastowa reakcja policjantów pomogła w uratowaniu życia mężczyźnie, który stracił przytomność na ulicy w Sułkowicach. Następnego dnia, ten sam patrol patrolując ratowal młodego mężczyznę, który miał wyraźne problemy z oddychaniem oraz drgawki.
30 marca br. patrol policji z posterunku w Sułkowicach otrzymał zgłoszenie, że w wyniku upadku poszkodowany został starszy mężczyzna. Z uwagi na realne zagrożenie życia policjanci włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe i już po kilku minutach byli na miejscu. Zgłaszającym okazał się kierowca, który zauważył lezącego na poboczu mężczyznę i zatrzymał się. Poszkodowany miał widoczne problemy z oddychaniem, z trudem się komunikował. Oświadczył, że leczy się na serce. Pamiętał, że wracając do domu upadł na ziemię. Uskarżał się na silny, piekący ból w klatce piersiowej. Policjanci przystąpili do opatrywania ran, jednak poszkodowany stracił przytomność. Na miejsce wezwana została karetka pogotowia. 59-latek po chwili odzyskał świadomość, jak się okazało tylko na chwilę. Po kilku minutach znów zasłabł. Tym razem policjanci sprawdzając czynności życiowe nie wyczuli oddechu mieszkańca Sułkowic. W związku z tym przystąpili na miejscu do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Na szczęście przyniosła ona pozytywny rezultat, po chwili oddech wrócił. Policjanci czuwali nad 59-latkiem, do momentu przekazania go załodze karetki, która zabrała go do myślenickiego szpitala.
Następnego dnia, ten sam patrol patrolując ulice Rudnika spostrzegł zaparkowany w zatoczce autobusowej samochód, z uruchomionym silnikiem. Kierowcy nie było w środku, a drzwi były otwarte. Sprawdzając teren, w rejonie przystanku znaleźli młodego mężczyznę, który miał wyraźne problemy z oddychaniem oraz drgawki. Policjanci wezwali na miejsce karetkę i zaopiekowali się 25-latkiem do czasu jej przyjazdu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W obydwu przypadkach kluczowe okazały się kwalifikacje i doświadczenie sierżanta sztabowego Macieja Apryasza, który jest policyjnym ratownikiem i z podobnymi sytuacjami miał do czynienia już wcześniej.